Posty

Wyświetlanie postów z 2015

Uleczenie

Era weny jest jak chmura Uleczająca wiele dróg myśli Kropla jest wersem do liter Miejsc banalnych kresek Dla rysownika tworzącą raj Baśni i Muminków one jak Zawsze nieswojo krzątają si Na łąkach na werandzie z Migotką która tka dla nich Kapelusze i szalę na mroźne Noce nigdy nie rozstają się Z bańkami i tęczą  a mądry Kruk czeka na pytanie Za 100 punktów i parę Robaczków do schrupania Nigdy nikt się nie dowie Ile polskich bajek ma Ziemia obiecana dla Małego człowieczka

Świeca

Nigdy nie będę matką Przytulającą niemowlę Nigdy nie byłeś blisko mnie I ten dzień będzie ostatnim Kiedy spojrzysz mi prosto w oczy Twoje wspomnienia to świece Dla następnych pokoleń nie chcianych   Dusz tytanowych ich serce nie wytrzyma Wszystkiego co jest zapisane w gwiazdach Miłość praw losu z grą ziemi i W tym moście znajdziesz wyrwę Życia nie zasklepione oliwne efryty One ranią moje ręce i język żadne Biblijne soryty nie zmienią mojego Kierunku zostanę sama bez skrzydeł Kwiatowych i cielesnych to mój wers Jeden z wielu rejsów mgliste przestrzenie Swojego listu do kochanka nie otwierającego Oczu i do pustki wielkich liter nocnych rozmów

Tatuaż

Ukłon w stronę pożądania To książka dotyku  ciepła i rozkoszy Każde spojrzenie nawet delikatne Ma swoje rysy na ciele kilka znamion Pamięci oko spowalnia swoje tempo Tańcu zwiewnym lepiej jest marzyć Zatracenie staje się otwartym ringiem Sensualnym zamkniętym pokojem Pustym kwiatem bez delikatności Ręce odznaczają swój tatuaż usta Odznaczają wewnętrzne detale Rozterki rozdzierane na pół Ofiara kuszącego demona Odkryta na wskroś bez ludzkiego Wzroku bez pieczęci pustki Samotną duszę łatwiej skowytać W sidła uwodzenia i udręki Zawsze będę otwarta na to co Przynosisz mi wieczorem

Wzgórze Sandałowe

Nikt nie oddycha Tobą Póki ty sam nie będziesz Szedł drogą pragnień Każdy ciężar jest tylko Tłem tego ramowej drogi Życia z odrobiną kawy Filiżanki śladów ust Dotyku ulotnej chwili Wzgórza sandałowego Ponad klifami fal Diamentowego pyłu Twych sekretów Co czeka nas po Drugiej stronie Tych słów biblijnych Zdrada czy ślub Teatr mask kończy Swój dramat na skale Samotnych drgań ciała

Sukienka

Eteryczna pustka otuleni w jednym Uścisku ramion poduszka pamięta Wszystkie pocałunki i przysięgi Moje usta wciąż są wilgotne Usuwam każde słowa wypowiedziane W Twym kierunku ponad ziemią Nie chcąc zapomnieć o niczym Pięknym i pulsującym między nami Zachowam dotyk za drzwiami Zakazane pudełko namiętności Snów i rządź ciepłych chwil Nie zastąpi ich żaden prezent Ani ciało w pościeli do snu Utkaną sukienkę z marzeń Zakładam z dziecięcą wiarą I lekkim sercem w Twym Sercu bezpiecznie czekając

Rotacja

Każdy oddech zamienia się w garść Wspomnień do nich już nienależny Żadne z nas tak blisko serca trzymasz Swą dłoń wyczuwam najmniejszą cześć Twego serca jak pulsuje w rytm mojego Ciała pełnego namiętności czystego Uczucia tworzy świat zmieniający się Z minuty na minutę świt staję się Kolorem życia pełnym różnych Emocji bez skórki z fantazją Zjadany może być nagrodą Erotyzmu jej nie da się zastąpić Niczym marnym i niedojrzałym Blask szminki wyznacza mi drogę Nigdy nie powiesz mi tego wprost Zawsze jest to tylko dotyk rąk Dym z żarzącego się ognia daje znak Cisza poskromiona w nas na dotyk ciał

Noc Tarota

Cała płonę od myśli Tamtych ukrytych i Gorących jak ogień Nocy bez ukrycia mówisz mi Jak mój oddech smakuje na ustach Serce nabiera powietrza z ust po język A potem każda myśl nabiera tempa Dłonie szukają ciepłych miejsc Na swej drodze usłaną głosem Rozkoszy upijamy się tym Stanem do dna świat zanika w Jednej chwili topiąc każdą Najtwardszą wątpliwość Usta zakryte bawełną Bez przeszkód zacieśniają Swe małżeńskie więzy Stopy i palce miękkość Twego torsu równowagą W namiętności dwóch swer Dnia i nocy z zapachem Morskich fal tarot zamknięty W Twych mężnych dłoniach

Kamasutra

Atut grzechu ma dwa oblicza Ranne i niewinne jak anielskie Skrzydło pokryte złotem snu Kochanków pędzel zastygł Opisując ten romans na żywo Z minuty na sekundę Wszystko staję się prostsze Bez wymagań nagości Księżyców i szybkich pytań Strony życia szybko zmieniają Tempo bez uprzedzeń i bez ustanku Słońce rodzi swe owoce z rumieńcem Na policzkach i chusteczką na oczach Więc i my przemilczmy to w ciszy Uścisku węży na chwałę Adama i Ewy

Kropla

Tylko Twe usta są wspomnieniem Tamtych dni kropel słońca z domieszką Lawendy ulotnej jak to uczucie rodzące W Tobie tyle pasji w każdym dotyku Jeszcze usta nie podały przystawki I bitej śmietany w kieliszku z kroplą Wina i naszym potem na poduszce Księżyc zaprasza do gry wstępnej Nikt nie śpi bez słodkiego kata Ten rysunek ma otulony smak Twych rąk bez likieru w torcie Pozostał jeszcze obraz naszych Gier z czekoladą w tle i ich filmy Puszczane na wizji z poczuciem wiary Wiedzy o wszystkim co złe za kotarą Wszystko jest dozwolone jak w miłości

Rozdanie Kart

Ten jeden dzień nigdy nie będzie ostatnim A każda krew pozostawi po sobie ślad Broń ma siłę niszcząca ona wbija sztylet Twe ciało wciąż milczy w ciszy Czekam na kolejną piosenkę Wyśpiewaną przez księżyc To tylko cyrograf  na parę Miesięcy lat  sekund W sukience i z rumianymi Policzkami lepiej trzymać Talię w ryzach kwiat i Diament na stole więc Nie mów mi nie ja Modliłam się o ten dzień Otwarty na próby Miłosnego dotyku Nie pamięć chroni mnie przed miłością A sama rosnę w oczach jako serpentyna Serc czystych i onieśmielonych w tańcu Ciała cierpliwie czekam na jej błąd Chowając swoje anielskie skrzydła Nie walcz ze mną gdy on zaprasza do gry

Drzwi

Nie chciałam walczyć sam pojawiłeś się U mych drzwi pokazałeś mi swój własny świat Który stał się moją wyznaniem jeszcze nie wiemy Co przyniesie kolejny senny dotyk  powietrze Nasiąknięte Twym spojrzeniem w oczach rozkosz Boga bez berła sytości miesiąca kwitnienia drzew Otarty o śmierć  prosisz o więcej kawałków Nagiego obrazu rama jest zapachem skóry Usta czekają na swój posiłek tak wysublimowany I rzadki jak węże na pustyni Gobi każdy smak Ma swoją barwę i kolor unikatowy znak Cytryna na palmowej tęczy Twych kobiecych Westchnień pragnień upustu romansu Kartek skroplonych drogimi smakowymi Daniami zamkniętymi w butelce najgorętszego Kraju kurtyzan słonecznych azylów

Westchnienie

Tylko Twe ślady czuje W powietrzu ich zapach Połykam w całości i wyśpiewuje Swoją litanie i wypełniam rytuał Bez cenzury i zarumienioną twarzą Czekam na ruch w stronę ust To tylko sen syreny w chmurach Puste muszle bez pereł to jak Róża bez płatków Edenu Uśpienie ciała jest mgłą Każdy dotyk cichy bezbronny Pełny tajemnej magii list romansu Pusty kwiat nagie serce dusza z krzyżem Namiętnym tańcem bez słów kochanków

Przepraszam

Kocham pusty kwiat bez wypełnienia Ale ty nie akceptujesz tego co ja chcę Powiedzieć światu nie potrafię inaczej Wyznać tego to pokazało mi życie Pokazać to co mam do zaoferowania Rodzinie poetów pisarsko uczuciowo Pusty umysł nie może czysto uznać Diabelskich kroków cyrografu małego Krwiożerczego skrzata on podpowiada Jak kochać jak czuć czyjąś pustkę wyrwę Pomiędzy sex – em a zwierzęcą podnietą Górskich potoków słów i  myśli kuszących Płynące do finału perswazji ciepła ciała Listy rysowane czyjąś miłością bez prawa Przyszłości snów zażartych tysiącami Pocałunków chmur królewskich Czas mówi nam przepraszam za stratę dnia I parę kartek z inicjałami  kochanków Wspomnienie dzielące nasz świat Na pół w oczach jeszcze tam ten blask

Ambrozja

Noc mów nie zapomnij Tego słodkiego snu jutra Dotyku warg w końcu jest Sens życia nim oddycha ziemia Jak czystą ambrozją bez dodatku Kuminu i miętowej róży z księżycem Idealnym spowiednikiem kochanków Tylko igła w Twoim ręku jest bronią Zabijającą mnie od środka samotny dom Bez z Twych ust i ramion zamienia się W zemstę zabierającą mi wszystkie Wspomnienia zachowam je w ostatniej Piosence wieczoru naszych słów Czas wypić za pożądanie Za błędy welonowych kwiatów Za pocałunki obcych kobiet Za słońca dzień i noc Za broń i rysy serca Pusty prezent w Twych rękach Bez owoców jaśminowych Jarzy się ja komnata miłości i Fantazji bez snu wiecznego

Talizman

Kiedy słońce przemieni się W zmrok i kobieta urodzi się Na nowo w rekach jego ramion Nikt już nie pytał będzie pytał O to kim jesteśmy ani dziś ani Jutro stworzy klimat  pusty Ale pełny z naszych musieli I nie powiesz mi co jest dobre Dla nas teraz  znaczy całe życie W chmurach a nawet wyżej To tylko talizman on Odkryje każdą prawdę Bez względu na jej cenę To wszystko staję się proste W twoich oczach  to wystarczy Nam do następnej pełni dusz

Nieposkromione Myśli

Inaczej dotyk nie może oddychać Bez jej snów o wolności bez kajdan Losu kart wyrzuconych morzu jak Litania do bogów Olimpu  wers złoty Warkocz nie jest już dziewiczą pustynią Bez jaśminu ksiąg syberyjskiej zimy I znaków czarnej magii i ewangelii Świetlistych dusz bez skazy i chmur Deszczowych chrzczących tą ziemie Za każdym krokiem tylko skały i pył Twoje ciało jak cichy zabójca Czyha na swą ofiarę między Gwiazdami a nocą seksualną Wiosny i lata naszych serc

Szept

Ta cisza staję się Wroga bez Twych rąk Tęczówki zgaszone łzami Usta słone jak hiszpańska Kawa bez aromatu słonecznych Ziaren zapachu skroplone Twymi Perfumami pościel jeszcze pamięta Smak naszych ust zmrożone Wspomnieniami tańca rąk Szept cichy wczytany z zapachu Włosów i ciała moment jakich wiele Ten dzień i noc zapamiętamy jak Jedną z myśli umysłu oddech Staje się płynną iluzją bez echa Z  wbitymi paznokciami w ciało Świt nakreśli niewinną ofiarę Białą i bezbronną jak Twoje Ramiona dla mych łez erotycznych I pełnych jak tsunami na wzgórzach Japońskiej czystej wiśni z sercowymi Listkami prawdy chaosu świata

Pierwszy

Element układanki życia Pierwsze wyznania duszy Depczą moją godności na Dwie części bezczelnie pukając Do mych drzwi spłukując wodę Z mych pleców i  grzech życia Utkaną z rąk kochanków Z przeszłością jej ciała Trudno zapomnieć jej twarz W kieliszku szampana jakby Senny cierń jej słów ze śladem Warg na koszuli nocnej ponad Szwem czarnej nici szafirowej W każdym kroku jest ułamek Prawdy zatrzymującej oddech Na minut kilka wydartych Obietnic przed bogiem

Rubinowa Pocztówka

Pozostał tylko głuchy szept Tego co było dla nas ważne Pistolet na stolę i tłum myśli Gorzko słonych gór miliona Zdrad mówiłam zasłoń mi Oczy pozwól mi poczuć Twoje Ramię na szyi z tatuażem z różą z Hiszpańska woalką w kolorze ziemi Żaden wers na ustach jej nie ma Mego kształtu i kroków szukam Cienia Twych rąk pod pościelą Znajduję tylko zapach wody Morskiej  bryzy i wspomnienia Jak zakazany rubin ametystowy Daje drogowskaz dobrych ścieżek Świece topią się w tym powietrzu Co wyznajemy teraz razem i osobno Prawie w śnie i w drodze w dwie Różne strony dym ognia doprowadza Nas do prawdy o naszych cichych Rozmowach na tematy które w Kościele nie ma miejsca i gotowe Zdania biblijne nie dają pomysłu Jak żyć dalej poza nami nie ma Tych samych dialogów i kropek Milczenia i szarych głazów Tylko Twój list do świata Ma tą moc głosu ludu

Malinowy Tlen

Nigdy nie walcz ze mną Porwie Cię zazdrość jej Każdy śledzi jej kroki Czujesz smak tak letni Tak błogi ale to tylko Sen jeden na milion Tysiące lat bez tlenu Nie wystarczy by Wyleczyć to uczucie Z ran wylotów na ciele Oddechu męża miłosnego Kata z kwiatem malin na karku Jeden związek dwóch dusz Jedno wzgórze namiętności Jeden stół  jeden z dwóch graczy Grzesznych myśli królowie Nie chcę nic prócz ciszy umysłu Czystych zasad gry i odpowiedzi

Randka Dwóch Wyklętych Serc

Kwiaty już starły się startym obrazem Art serią porażek strzał jeden z setek Trójkąt nie zawsze zdrowy nie daje Twoja miłość to zabójstwo Dla mej wolności ciemnych Diabelskich paktów serca Męskiego bardzo prostego Namiętne marzenia naczyniem Pokus i namiętności umysłu Piękne historie rodem z kraju Róży wiatrów linie życia Kipią namiętnością dają Początek nowemu pokoleniu Aniołów one wciąż szukają matki Swych myśli i czynów pasji życia Stół ma w sobie krople kwi Uczucia i kwiat startych wiśni Na języku brak Twych słów Z dodatkiem naszego zapachu Wszystko jest inne więc zamknij Umysł na słowa nieznanych kobiet O to tylko chcę cię prosić tu nie Chodzi o zazdrość tylko o miejsce Dokąd możesz właśnie wrócić

Szkarłat

Nikt nie odkryje nas Pod szkarłatem listów Pod linią pisma diamentu Usta nigdy nie odkryją Szminki obcej duszy W jej obecności szmer staje się Obrazem wspólnych nocy Pustą piosenką dla słońca Z oddechem wiatru pisanego Twymi bezkresnymi uczuciami Nie staje się muzyka bez miłości Szkarłat otula duszę dziewiczą Jak pustynny kwiat marzeń Z lodu i piasku ze wzorem stóp Na brzegu skalistym z listem W butelce ponad falami morza

Kraj Chmur

Nikt nie ma dostępu Tylko Twoje oczy Kryją tyle ile jest Napisane na ustach Mych kolor kieliszków Nie ma znaczenia Drzwi są zamknięte Brakuje slow i dotyku Wszystko jest proste Słodycz nie zamienisz Mi na wino białe i tańce Do rana fasada okien mówi Nam kiedy skończyć tą grę Ona nie zagaśnie póki świece Pala się żywym ogniem                                                   Kiedy morze zaprasza Do wspólnego dryfowania     Nikt nie odbierze cichego Listu zaręczynowego dwóch dusz                                                                                                                                                                                                                                                          

Zapiski Ostatnie Safony

Mam tylko to czym Karmi się ten świat Stek bzdur o życiu Nie ma dla Ciebie Miejsca w oczach Forum Olimpu i w księżycu Białym i pełnym urodzaju Winogronach złotych Safony Tyle w nich nienawiści I saren łowców dziewictwa Trudno przebić się przez jej Tłum pudrowego różu i nikt Nie słucha już sumienia swego Jedyne co pozostaje nam to Modlitwa za wszystkie nasze Winy i sny poza tym niema już Boskiego raju mórz i ciepłych Spojrzeń aniołów i bogów Pozostaną tylko puste listy z Nazwą wspomnień miłosnych Porwane przez czas i życie W kwiecie wieku 21 ostatniego Oddechu zapachem hibiskusa Wiatru ognia ptaków armii Izraela i drzew nadziei

Zarys Morza

Nikt nie wie ile zostawiamy za sobą Nigdy nie było w nas tyle straconych Lat inną drogą wciąż zarysowujemy Nasze rzeki słów i myśli Mimo to jesteśmy ponad dniem Kim jest ten co powije moje Serce ciepłym dotykiem palców Tylko ogień na Twych ustach Od słowa do słowa i teraz Do nikąd życie rzuci nas Jak torba pełną kartek Szukam właściwych linijek Aby opisać siebie ale nikt Nie powie mi kim jestem Jeśli nie spróbujesz mnie Przekonać do nowych Mórz i oceanów Twych ust   I resztę zostawiam Tobie

Ukojenie

Era weny jest jak chmura Uleczająca wiele dróg myśli Kropla jest wersem do liter Miejsc banalnych kresek Dla rysownika tworzącą raj Baśni i Muminków one jak Zawsze nieswojo krzątają się Na łąkach na werandzie z Migotką która tka dla nich Kapelusze i szalę na mroźne Noce nigdy nie rozstają się Z bańkami i tęczą  a mądry Kruk czeka na pytanie Za 100 punktów i parę Robaczków do schrupania Nigdy nikt się nie dowie Ile polskich bajek ma Ziemia obiecana dla Małego człowieczka

Więzień

Nie pytaj gdzie i jak To tylko Twój cień Nęka mnie każdego dnia Ty sam wiesz jak to Smakuje nie musze się Powtarzać skarbie Więc nie udawaj że Nic nie wiedziałeś o tym Nie chciałam nigdy Tego co mam  jest wiele Żyć po życiu mają to Co chcieli mieć a ja Chcę tylko uciec stąd Nikt nie chcę być więźniem We własnej skórze w świetle Nieba i ziemi tego co przed nami

Pastele

Pustka jak posąg Zastyga w nicości Tego co robimy Tego co czujemy Uczucia są jak pastele Nigdy nie mają jednego Koloru zacierają sie jak Góry z ziemią i trawą Tworząc jedno w jednym Krótkim  momencie Dzięki temu możemy Odetchnąć własnym Tlenem bez słów Miłość jest tylko Jedną całością życie A drugą częścią jesteśmy Duchami naszych pragnień One nigdy nie śpią same

Waniliowy

Jestem wśród pustynnych Kwiatów słońca i krwi Świata zapada w trans Nikt nie spogląda już Za siebie wszystko jest Martwym uczucie Pustych reguł i samym Deszczem zdrad w oczach Ludzi i nas samych to jest Jak błędne koło burz polarnych Beznamiętnych myśli kochanka Ksiąg pozycji nabożnych miłości Zbyt monotonnej zbyt grabieżnej W księżycach snów idei ziemi Eliksir waniliowy wisi jak gość I cień między poduszkami naszych Oczu zacienia się razem ze łzami Ponad ścianami czai się ciemna Przyszłość serca małego umysłu On nigdy nie śpi sam w ustach Gładkich i miękkich poniżej Leży sumienie spowite haftem Kwadratowym minut czasu Jedynie ciało pozostało za Drzwiami cichego milczenia

Letnie Dni

Nie mam już dróg Do spełnienia po Wszystkim pozostały Tylko zgliszcza szkielety Dawnych światów uczuć Jak orzeł wciąż fruniesz Po przeznaczenie ono Jest odległym statkiem Po nie odkrytych Ulotnych wzgórzach Minuta ciszy nie wystarczy Żeby zatrzymać dzień letni Każdy dotyk zostawia nić Chwil nie zatartych nocy W zaciszu własnych myśli Łatwiej zapomnieć o sobie

Lazur

Każdy kwiat musi spalić się W słońcu by pokazać swoje Niedostępne owoce pocałunku Lazur wody jest drogowskazem Do serca kobiety jarzącej się z miłości Pośród spowitej atłasem nocy skrywa Sekret ukryty w umyśle między nim A oczami jest mała i gładka przerwa Czerwień smug wiatru przypomina Rysy jej ciała na tle oczu boskich Jak wata cukrowa z miętowym Zapachem lat dziecięcych kiedy Każdy kształt jest jak dziki ląd Zdobędzie go tylko ten Kto zna drogi zbłąkanych Kolorów nieba i słońca

Pamiątka z Rosji

Ten pocałunek jest jak cień Pamiątka po tej nocy ze Śladem Twych ust na Policzku ciało wciąż Śni o kolejnym razie Każdy krok jest już Pustym celem pośród Dni tylko to co zostało mi Nigdy nie było jak z bajek Tysiąca snów i jednej nocy Kto mi zabierze jedną Myśl z głowy ten wygra Lub przegra grę o życie Nikt nie jest bez winy A inni stawią się przed Obliczem papieża słońca I z dumą będą głosić o Swym zwycięstwie nad Błędnymi filozofiami Różańca i miecza zimy Historia pozostawi po Sobie tylko zgliszcza Przeszłości z odrobiną Miłosnego układu z Kolcem w tle ziemi

Krasnoludki

Ranek piratów Bajek ludzkich słów Krasnoludki śpiewają Do snu o rycerzach I walce o złoto wyspy Ziemia skrywa wiele Zagadek i tajemnic Piasek morze woda Tylko taki jest cel Wędrowiec posiada Mapę do miejsc skrytych W mitach i legendach Z kompanami przetrwają Wiele trudnych dróg i Odkryją wielkie historii Zamków gotyckich I pamiętników królów

Romantyczny Trójkąt Rąk

Kilka prostych pocałunków Nigdy żaden ślad nie zostawia Ognistego tatuażu i naznaczenia Na resztę nie dopowiedzianych Słów wciąż pusty stół a na nim Tylko czarny wianek i kieliszek Wina z argentyńską nutą wiśni Zapach perfum z aromatem Wzgórz skandynawskich Różane drzewo jeszcze nie Straciło kwiatów godności Poduszka na łożu kochanków Nie zmazana ni zimna ni ciepła Wyszyte na niej inicjały nocy Obrazy połączonych ciał W jednej linii czerwonych Rozpalonych ust w trójkątnym Uścisku rąk prawie na jawie Wyliczam Twoje pokusy Nie chcę ich zostawić za sobą Razem z krwawym świtem Powiesz mi ile straciliśmy Oddechów na bliskość jak Dwie nie rozłączne umysły Nie znające końca swego Uczucia tlącego się jak ogień

Bransoletka

Kiedy nie chcesz opowiadać o tym Świat opowie to za Ciebie teraz Albo później nie udawaj tego Czy czujesz to co ja to Po prostu wiesz lub nie Nie dzwoń do mnie miłość Nie jest grą bez umysłu Wszystko jest nie wiadomą Jeśli uczucie to tylko teatr Zapomnij o tym co było Upojeni szukamy spokoju Twój dotyk mówi wszystko Proszę zamknij drzwi na klucz Choć raz chcę być sobą Szminka na koszuli Twej Na to pomoże tylko wina Smak zmieszany z wanilią Perfum konkubiny i żony Na prześcieradle i bransoletka Z inicjałami tej nocy

Biała Modlitwa

Biały muślin kusząca Bliskość listów miłosnych Nasączonych kokosowym Miąszem z kształtem Sharona Króla wśród mięty i orzechów Afrodyzjak na jedną z uciech Wieczornych z wanną pełną Piany z zapachem piżmowym Kakao w słomce zastygło Szepcząc dobrych snów W miłosnym uścisku Rozpalone serce czeka Na spotkanie z koniem On wie dokąd ucieka Serce owiane sekretem Kusząca propozycja Z łyżeczką miodu w Kubeczku z czekolady Cukier odstawiony Alkohol zakazany Pomarańcze nie smakują Jak truskawki z imbirem A rajem dla potomności Będzie sok z agrestem I miętą na wieczór i kołysanki I sen na początek pierwszego Oddechu z nowym życiem  

Aksamit Chmur

To co jest nam dane Staję się naszym celem Nie chcę mieć żadnych Dróg do spełnienia Tylko puste myśli Błądzą w głowie mej Nie dam Ci każdej Części duszy miłości One mają wiele historii Do napisania milionem Kolorów szminek i Ogniste ślady na ustach Poduszka zlana potem Wyjawia sekrety kochanków Ciche słowa rozkoszy Każde słowo ma swą Cenę w tonach burgundy morza Nigdy nie żąda zapłaty w naturze

Bliżej

Każdy dotyk Twój jest moją Modlitwą o rozkosz w nagiej Duszy jak ukryte nakłucia Oddechu w czterech czułych Miejscach usta miękkie i Pełne kokainy błyszczącego Pigmentu ciała z datą w Miesiącu wiosen lata Ślad doprowadza nas Do najsłabszych uciech Umysłu one prowadzą Do dalekich podróży Fantazji piekielnej i Czystej jak suknia Weselna dziewicy W wianku utkanym Z pokus natrętnych I tak nigdy ich nie Powiemy ani przed Bogiem ani przed życiem Tylko księżyc jest świadkiem A noc ubraniem długim płaszczem Piszesz go swymi ustami jak Na mokrej kartce opisanej perfumami

Poduszka

Jak to bywa w romansach Twoje słowa wyryte na Otwartym morzu woda Smakuje inaczej niż Perfumowana poduszka Samo drgnienie jest książką One znają przepis na miłość Ciasto różane nie zdradza Ukojonych myśli herbacianych Na skraju oczu i listu nie Do kończonych wersów Kolacji zdrajców i kolorów Snów tęczowych i kochanka Z sekretami w kieszeni na Wyspie samotności Syberia kocha sekrety I moją drugą twarz Śpij dobrze drogi przyjacielu Moim dzieckiem jest Twój umysł

Północ Ametystowa

Każda inwokacja do nieba Jest jedną z kropel orientu Modlitewną i słowną srebrną Drogą po istnienie anioła Mrok to linie dymu prochu Linie rąk naznaczone słowami Twej modlitwy do mego cienia Słońce wstanie już bez bólu Nasze strony się spotkają Nad księżyca blaskiem On jak świadek czuwa I śledzi każdy dotyk Oko dziś nie zobaczy zdrady Ani miłosnego listu z imieniem To tylko wspomnienie paru chwil Tylko strony ust są już inne Niebiesko różane niebo wstaje A my wciąż w letargu budzimy To co obce i czyste w słowach Nie skazani na porażkę wciąż Życie dla nas to tylko zagadka Ile miłości jest w każdym opuszku Poduszki z wersem ognistej wody Naszych dusz uszyty z nich szal Jest nam różańcem wierności

Kostka Maku

Utrata tego co ważne dla innych Będzie tym co sami chcieliśmy Tylko teraz jest za późno Na słowa mam to co chciałam Samotność po zaćmieniu umysłu Pustka na stole nie oznacza pustego Życia więc nic nie nakreślaj i idź tam Skąd przyszedłeś i opisuj mnie jak Chcesz tego co inni  myślą widzisz To czym żyją oni nie zawsze kończą Źle ja ciągle czuje i żyje w tym pudełku Z ozdobnych prętów i ty gapisz się na Mnie i ja wszystko wiem zbyt dużo By o tym mówić nikt nie jest czystą Stroną nawet ty lepiej zamilcz na wieki Wiedziałam o niej o Tobie A każdy myślał o plotkach Utkanych z czyjś drewnianych Zdań i jej bladych ust od Narkotyku maku on nie Jest zdrowy dla nikogo Miłość odchodzi i zjawia się I takie jest jej zdanie zawsze O mnie i o tych chorych Rzeczach o tym co myślałeś Kiedy przekroczyłeś próg jej serca Może będę z kimś w niebie Może na ziemi i na łóżku Ale będę szczera z Tobą Prze

Motyl

Miłość która nie miała szansy Rozkwitnąć w rękach boga Tylko to co mogła mi dać Ziemia pochłonął czas i Myśli na ulotną chwilę Pod tym co uczucie Kryje pod swym Obrusem linii łąk I kwiatów cieni Mogę powić jedno Z kłamstw nieba Krwią swego serca Ale i tak będę kartką Pośród liter biblii kręgu Motyla i krzyża kreśląc Pusty wers ponad warg Słowa unoszone prawem I niszczone skrzydła anioła Dobranoc kochanką i cichym pokusą Słodkiego jabłka i przeciętych oliwek