Szafirowa Pustynia - Część 4


To co było początkiem koszmaru stawało się co raz bardziej realne i bez kształtnym i pustym tłem pośród innych zdarzeń które leczył tylko sen i wspomnienie jego szczęśliwego dzieciństwa pozostało tylko mieć nadzieję, że wyrośnie z niego mądry mały urwis. Tak leżąc patrzyłam na jego prace z przeszłych lat szkolnych miedzy koniami i samochodami z origami i japońskim medalionem równowagi świata i ziemi wiszącym nad świeżo posłanym łóżkiem z półkami na kilka ulubionych książek. Czasami to co czujemy nie jest tym co dorosłe i poważne pomimo tego gubimy pomiędzy dniem a nocą stos anielskich uczuć one i tak nikną  pośród codziennych spraw one zaprzątają nasz umysł blokując nasze marzenia przed spełnieniem kiedy drogi życia są coraz trudniejsze nawet uśmiech dziecka nie sprawia dawnej radości w tle tylko puste słowo miłość nie chciane zdjęcia ukochanego przywracają dawne ciche romanse i dawne jesienne drzewo pierwszego poznania wiecznych kochanków pierwszych obietnic słów na całe życie pakując jego rzeczy przed wyjazdem nie wiedziałam czy on kocha mnie tak jak ja jego?

Czy mogłam go stracić nagle z oczu pragnienia ojca mych dzieci? Tych w myślach i tych pisanych ustami dobrymi fantazjami o przeszłości z ranami nie łatwymi do zagojenia wciąż mam w głowie jego słowa „to co robisz jest jak balansowanie na linie” to co robiłam na jego pamiątkę nie miało już sensu widzę w nim co raz bardziej jego cień w oczach i posturze Jakuba. Nigdy nie miałam pojęcia o tym, że Krystian ma problemy ze zdradą jego postawy życiowej nie pozwalam mu zapomnieć o tym, że widzi się z synem raz do roku.

Komentarze