Posty

Ewolucja

Brak smaku ewolucji Pustka w rękach bez Strefy wspomnień Ponad myślami ulic i miast Nie mogę tego zmienić W motyla czasu mając w Sobie tyle lęku co gronostaj W świetle dźwięku ku przestrzeni Rozpisana na dwa takty Rozmowa tłumu wygrana Stoi po ich stronie Broń jest ich a ja Stoję bardzo na ziemi Jednak drugiej połówki Nie urodzaj w ziemi  

Ślub

Każdy dotyk ma smak wiśni Nic nie mam do siebie Do dodania mam tylko Cień Twego ciała z namysłem Ust ze śladem kredki bratków Białe koronki na skroni wodne czoło Oczy otwarte na przyszłość Otwarte łono na nowe pokolenie Kwiatów pełne kolorów i słów Poskromionych przez ciepło poduszki Klon Twych drzew ma zawsze ten sam Cienia szkarłatu brązu diamentu

Tak Prosto

Nigdy nie byłeś blisko Tylko szept jest śladem mym Tak prosto myśli płyną Z uczuć do uczuć Ponad to co wiemy o Nas Nigdy nie bedziesz moją tak Prostą drogą która dotyka marzeń Pusty umysł zaczyna krzczeć Wszystko czego nie mówiły usta Ulatujace chwile pomiedzy powiekami Dają swoją siłe tym co dotykają nieba Ideał dnia ma minutę by urzec stwórce

Ale Trudno

Każda strofa nie równa jest W kropli sfery świata ani Słowa ani pustego ustępu Pocałunków i dotyku rąk Firanka odziewa nagą pierś Poemat ciała jest otwarty Na przyszłość która dzielona Miłością w minutach jak Sekstans ciała szuka wciąż Ujmy w honorze do końca Naszych sypialnianych myśli Ale trudno mówić kocham Jeśli bierzesz za ster i odchodzisz Bez linii mapy Twych słów

Ze Szklanego Ekranu

Drogi Miś nigdy nie mówi Ale podlicza sumy i miary Bedziesz czekał na jego figle I pół słówka fulla dasz za co łaska Ręcine dasz za bez cen i tak Miś Bez pracy rymuje i leniuchuje Za to ma pomyślunku co Niemiara myśli przewodnich na przodzie bez liku i przepychu Niewypałów setki tysiące Myśli przewodnich i nie tylko Kiedy babka Kiepska włącza Kozackie psoty Koziołka Matoła I spółki powrót do dzieciństwa piłki i Marchewki murowana szkoła życia‎ Tak się kończy każda akademia Pracownicza al'a Babka a'la Halina Szklany ekran mimo iz popsuty Dostarcza nam masę wspominek Uśmiechu na każdy boży grzmot od losu

Uleczenie

Era weny jest jak chmura Uleczająca wiele dróg myśli Kropla jest wersem do liter Miejsc banalnych kresek Dla rysownika tworzącą raj Baśni i Muminków one jak Zawsze nieswojo krzątają si Na łąkach na werandzie z Migotką która tka dla nich Kapelusze i szalę na mroźne Noce nigdy nie rozstają się Z bańkami i tęczą  a mądry Kruk czeka na pytanie Za 100 punktów i parę Robaczków do schrupania Nigdy nikt się nie dowie Ile polskich bajek ma Ziemia obiecana dla Małego człowieczka

Świeca

Nigdy nie będę matką Przytulającą niemowlę Nigdy nie byłeś blisko mnie I ten dzień będzie ostatnim Kiedy spojrzysz mi prosto w oczy Twoje wspomnienia to świece Dla następnych pokoleń nie chcianych   Dusz tytanowych ich serce nie wytrzyma Wszystkiego co jest zapisane w gwiazdach Miłość praw losu z grą ziemi i W tym moście znajdziesz wyrwę Życia nie zasklepione oliwne efryty One ranią moje ręce i język żadne Biblijne soryty nie zmienią mojego Kierunku zostanę sama bez skrzydeł Kwiatowych i cielesnych to mój wers Jeden z wielu rejsów mgliste przestrzenie Swojego listu do kochanka nie otwierającego Oczu i do pustki wielkich liter nocnych rozmów