Oryginał
otwarty temat kalendarz rozpruł stare rany oddaje każdy pierwiastek ciała okryte twym monologiem z nierówności nieba i ziemi kat szuka wszystkich stron rozkazu promieni czerwonych nasze oczy znów czują ten rytm puzzle mają już swoją ramę idąc tą drogą nikt nie myślał o poematach teczkach wrzucane z automatu do szuflad jak banknoty ze słonecznej łąki pióro z atramentem blaskiem czerni szarości dat wspomnień wytyczoną linią pisma tlen ma tylko barwę nie spotykanych źrenic kadru sekretu banał jest na wyciągnięcie ręki do zrobionej całej godziny szczytu każdego rogu kontraktu